„Moje dziecko nie pyta o seks” – dlaczego to wcale nie znaczy, że nie potrzebuje rozmowy?
- Marta Zielińska
- 24 kwi
- 2 minut(y) czytania
Wielu rodziców mówi: „Moje dziecko nigdy nie pytało o seks, więc chyba nie jest jeszcze zainteresowane”. To przekonanie bywa złudne. Z mojego doświadczenia – zarówno w gabinecie, jak i w pracy edukacyjnej – wynika coś zupełnie innego. Dzieci są ciekawe. Ale nie zawsze czują się na tyle bezpiecznie, żeby zadawać pytania właśnie rodzicom.

Brak rozmowy nie oznacza braku ciekawości
Czasem to oznaka tego, że temat został już uznany za tabu. Albo że dziecko nie wie, jak zapytać, bo boi się, że usłyszy: „Na takie rzeczy jesteś za mały”, „Co za pytania?”, „Nie wypada o tym mówić”. A czasem odpowiedzi już znalazło – w internecie, na TikToku, w rozmowach z kolegami. Czy były to dobre źródła? Cóż, różnie bywa.
Lepiej zacząć wcześniej, niż za późno
Czekanie, aż dziecko samo przyjdzie do nas z pytaniami, nie zawsze się sprawdza. Warto dawać sygnały, że o ciele, emocjach czy relacjach można rozmawiać otwarcie. To nie musi - i nawet nie powinna - być wielka, poważna rozmowa w stylu „siadamy i mówimy o seksie”. Edukacja seksualna to raczej proces, który zaczyna się dużo wcześniej – od zwykłych rozmów o ciele, prywatności, zgodzie na dotyk, emocjach czy granicach.
Nie musisz mieć gotowych odpowiedzi
Nie chodzi o to, żeby być ekspertem od wszystkiego. Czasem wystarczy powiedzieć: „Nie wiem, ale mogę sprawdzić.” albo: „To dobre pytanie, co ty o tym sądzisz?”. W ten sposób tworzymy przestrzeń do rozmowy, w której dziecko czuje się zauważone i traktowane z szacunkiem. Autentyczność i otwartość często znaczą więcej niż encyklopedyczna wiedza.
Milczenie też wychowuje – tylko nie zawsze tak, jak chcemy
Brak rozmowy wcale nie oznacza neutralności. Dla wielu dzieci to znak, że o niektórych sprawach się nie mówi. A to może prowadzić do wstydu, niepewności, błędnych przekonań – albo do czerpania wiedzy z niesprawdzonych i niebezpiecznych źródeł. To także utrudnia budowanie umiejętności stawiania granic, mówienia „nie” i rozpoznawania sytuacji, które budzą niepokój.
Dziecko nie tylko słucha – ono patrzy
Warto pamiętać, że dziecko nie tylko słucha, ale przede wszystkim obserwuje. Widzi, jak rozmawiamy o emocjach, jak mówimy (lub nie mówimy) o ciele, jak traktujemy siebie nawzajem. Uczy się nie tyle z pojedynczych rozmów, co z codziennej atmosfery wokół tych tematów. Dlatego to, co robimy (albo czego unikamy), ma ogromne znaczenie.
Możesz zrobić pierwszy krok
Jeśli dziecko nie pyta, nie znaczy, że nie potrzebuje rozmowy. Może właśnie czeka, aż my pierwsi otworzymy temat – spokojnie, naturalnie, z ciekawością i bez presji. I to jest coś, co naprawdę może zrobić różnicę.
Jeśli nie wiesz, od czego zacząć rozmowy z dzieckiem albo boisz się, że zrobisz coś „nie tak” – nie jesteś sam(a). Wielu rodziców ma podobne obawy. W gabinecie pomagam przełamywać te trudności i znaleźć sposób na rozmowę, który będzie zgodny z Twoimi wartościami i potrzebami Twojego dziecka.
Zapraszam Cię do kontaktu, jeśli czujesz, że to temat, który warto przepracować wspólnie – bez ocen, z uważnością i wsparciem.
Komentarze